wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozsypało się – niech leży

   Podobno wszystko w życiu jest po coś.
   Czasem potrafię w to wierzyć. Układam wspomnienia, porządkuję, nawlekam na długie sznurki. Wygląda pięknie. Patrzę sobie z bliska, aż w końcu zaczynam zauważać w tych paciorkach czasu wzór. I już wiem: tamte dwa lata były po to, żeby przestać się jeżyć, żeby zdobyć przyjaciela.  Podróż sprzed paru miesięcy – żebym zobaczyła, że nie jestem sama. Te trzy dni – żeby się przekonać, że nie miałam racji. Bywa, że rozumiem nawet to, na co zazwyczaj trudno mi jest patrzeć bez znieczulenia. Tamten wieczór, którego nienawidzę, choć przecież wiem, że musiał się przydarzyć.
   Więc czasem widzę w tym porządek, ład, plan, rownowagę, sens. A czasem tylko niepojęte piękno – i to mi wystarcza.
   Są i inne dni. Dłonie drżą bez powodu, nitka rwie się bez ostrzeżenia, a igła bez litości kaleczy palce do krwi. Kawałki mojej historii rozsypują się po całej podłodze. Zbieram je bez przekonania, ale nie widzę już żadnej prawidłowości, żadnych reguł, już nawet nic ciekawego. Znów nic do siebie nie pasuje, kolory drażnią wzrok, kształty nic nie znaczą. Brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia, przestaję rozumieć nawet własne decyzje, których przed chwilą byłam pewna.
   Wtedy wiem, że jedyna rozsądna rzecz, jaka jest do zrobienia, to pozbierać wszystko, zapakować, owinąć folią i schować gdzieś głęboko. I nie ruszać, dopóki zły czas nie minie.
   Zresztą czy naprawdę muszę wszystko rozumieć? Czy muszę od razu widzieć cel każdego wydarzenia i sens każdej znajomości? Szukanie sensu potrafi zmęczyć, więc po cichu cieszę się z tych rozsypanych dni bez ładu i składu. Chowam wspomnienia, wyłączam pamięć i odpoczywam. Może te dni właśnie po to są.
   Podobno wszystko w życiu jest po coś.

4 komentarze:

  1. A deszcz? Po co go tyle w dniach ostatnich?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że ktoś się złapie na ten deszcz. ;)
    Po co deszcz? Żeby wszytko lepiej rosło. Po co w dniach ostatnich? Żeby arki miały po czym pływać. Ale, szczerze mówiąc, też nie sądzę, żebyśmy potrzebowali go AŻ TYLE...

    OdpowiedzUsuń
  3. Pojawia się pytanie, czy jest sens zbierać, pakować, wracać. Może lepiej po prostu zostawić i zapomnieć? Ludzie lubią kolekcjonować, przechowywać np. stare zdjęcia. Po co? Oglądanie swojej przeszłości zazwyczaj nie daje nam nic, patrzymy przez grubą, zniekształcającą szybę na obrazy dawno przebrzmiałe, zupełnie już nierealne i płaskie.

    Pamiętamy tylko rzeczy błahe, te które nas naprawdę kształują są zepchnięte do nieświadomości. Nie rozmyślamy o nich, nie przypominamy sobie ich.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zbierać i pakować zawsze warto (pod warunkiem, że zbiera się wszystko, a nie np. same dowody na własną nieudolność, które ciążą zamiast pomagać). Wracać czasem trzeba. A czasem nie wolno. Zostawić i zapomnieć chyba się nie da, można za to ze wspomnień zrobić użytek.
    Zdawanie sobie sprawy z tego, co (i w jaki sposób) na mnie wpływa nie zawsze jest przyjemne. Ale alternatywa (życie to ciąg przypadków, nad którymi nie panuję; nie mam wpływu na to, kim jestem; tak naprawdę nawet nie wiem, kim jestem) jest zbyt ponura.

    OdpowiedzUsuń